Mam do tej sesji niesamowity sentyment. Sama nie wiem dlaczego publikuję ją dopiero teraz, kiedy za oknem hula wiatr. Ale może to się dobrze składa. Może dzięki tym zdjęciom wyślę w świat trochę ciepła.
Sesja, którą chcę Wam pokazać, zmieniła wiele w moim myśleniu o fotografii, nie tylko ślubnej. A to za sprawą nowo odkrytego miejsca (które, jak się później okazało odkryłam nie tylko ja, i stało się ono bardzo tłocznym plenerem), ale przede wszystkim za sprawą wspaniałej, otwartej zakochanej i pełnej pozytywnej energii parze – Wiktorii i Bartkowi, którzy pozwolili mi rozwinąć moje fotograficzne skrzydła. Zapraszam do oglądania.